 |
Bordoże Forum Świat Dogue de Bordeaux i innych molosów
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
LejDusia
Administrator
Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 1701
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 22:25, 04 Cze 2005 Temat postu: Dlaczego Bordog? |
|
|
Właściwie to jak zaczęła się Wasza przygoda z Dogue de Bordeaux? Dlaczego zdecydowaliście się na psa lub hodowlę właśnie tej rasy, a nie innej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kinia781
Bordomaniak z sercem

Dołączył: 02 Cze 2005
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jastrzębie Zdrój
|
Wysłany: Nie 7:37, 05 Cze 2005 Temat postu: |
|
|
Ja chorowałam na tego psa przez kilka lat, odkąd zobaczyłam go TV, najpierw Tequila i Benetti, potem Rodzina zastępcza, czytałam o nich na necie itd... aż do chwili kiedy zobaczyłam takiego śliniaka na osiedlu Tacie też się bardzo podobały, ale psa mieć nie mogłam, ze względu na alergię brata. Kiedy byliśmy młodsi mieliśmy dalamtyńczyko-wyżła i po roku musieliśmy go oddać, ponieważ brat zaczął bardzo chorować. Uczulony był już praktycznie na wszystko na chleb, mleko, warzywa... No to kupiłam sobie rybki ale to nie to samo co pies, brakowało mi Rockiego. Rok 2004 był pełen znajd-w ciągu roku znalazłam około 5 psów, znalazłam, przypałętały się do mnie. Raz był owczarek niemiecki, 3 kundelki, Alaskan Malamut... Jednego kundelka przygarnęła babcia, był to 2miesięczny szczeniak porzucony w śniegu... Rodzice w dalszym ciągu nie zgadzali się na psa, a ja wchodzę na allegro kiedyś i patrze szczeniaki Dogue de Bordeaux na allegro, a na dodatek z mojego miasta, napisałam na gg do właściciela i się okazało że szczeniaki ma sunia z mojego osiedla Codziennie dowiadywałam się jak małe rosną, czy otworzyły oczka, czy już jedzą samodzielnie itp... zachorowałam na psiaka jedym słowem. Rodzice zgodzić się po dobroci nie chcieli, więc przyniosłam im 20 marca pieska do domu, byłam ugadana z właścicielem że jak się nie zgodzą to mogę go oddać. Oczywiście marudzili na początku, ale powiedzieli że pomyślimy ale narazie mam psiaka oddać. No to z wielki bólem odniosłam, ale porozmawialiśmy i tata stwierdził że chciałby zobaczyć jeszcze suczkę, no to poszłam po suczkę i już została Klusia jest teraz oczkiem w głowie kazdego członka rodziny )))A ja jestem szczęśliwa że w końcu po takim czasie mam psiunię, a na dodatek takiego który zawsze mi się podobał
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
LejDusia
Administrator
Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 1701
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 9:26, 05 Cze 2005 Temat postu: |
|
|
Miałam Lady, czyli wówczac 4 letniego pudla. Wymarzyłam sobie powiększenie rodziny o jeszcze jednego psa, udało mi się to uzgodnić z rodzicami po wielu miesiącach rozmów. Początkowo myśleliśmy o średnim, krótkowłosym psie, bojowowym lub obronnych... amstaff. Po wielu rozmowach z hodowcami tych psów i szkoleniowcami doszłam do wniosku, że ze względu na Lady amstaff odpada, ponieważ byłoby to zbyt duże zagrożenie. Byłam już załamana, analizowałam wszystkie rasy (retrivery, rottweiler, bokser itp.) aż pewnego dnia kupiłam nową książkę o rasach psów - "Rasy psów". Coraz bardziej zrezygnowana przeglądałam wszystkie rasy dyskfalifikując je kolejno. W końcu natrafiłam na DdB i magiczne zdanie "Jako jedyny z molosów zachował niezaburzony instynkt socjalny, więc można go trzymać w większej grupie" - to było to! Początkowo perspektywa wielkiego psa, znanego dotychczas wyłącznie "z widzenia" i jako Śliniaka była dość przerażająca . Zaczęłam rozmawiać z hodowcami, szukać informacji o psach tej rasy, poznawać kolejne egzemplarze. Początkowo miał to być pies bez papierów, bo "wystawy to męczenie zwierzaka" . Naszczęście zadzwoniła do mnie dawno nie widziana koleżanka z pytaniem, czy nie chcę kupić DdB, ponieważ jej znajoma ma szczeniaczki . Wraz z mamą postanowiłyśmy pojechać tylko zobaczyć maluchy, porozmawiać z hodowcą i... zarezerwowaliśmy suczkę . Co ciekawe od dawna wiedzieliśmy o istnieniu tej hodowlii, nawet przed paroma laty byliśmy tak zobaczyć psiaki, ponieważ uwielbiamy te rejony na spacery - widać coś nas tam ciągnęło, przeznaczenie . Przy tym w dzień urodzin Dumki złamałam rękę (przeznaczenie?), a bez tego wypadku przekonanie rodziców na drugiego psa byłoby bardzo trudne .
I tak zaczęła się wielka pasja i miłość do Dogue de Bordeaux, a dzięki Dumce pokochałam także szkolenie psów .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Waldek
Hiper Bordomaniak
Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 1079
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lubaczów
|
Wysłany: Śro 17:27, 08 Cze 2005 Temat postu: |
|
|
Podaję za stroną mojego Olafa:
Pies był naszym marzeniem od kilku lat. Wiele razy przymierzaliśmy się do zakupu szczeniaczka, ale za każdym razem mieliśmy dylemat, jaką rasę wybrać. Chcieliśmy mieć dużego psa, silnego i zdecydowanego, który bez trudu potrafi obronić dom i domowników przed potencjalnymi intruzami. Jednakże nie chodziło nam o groźne monstrum, które będzie siało strach wśród sąsiadów, i którego agresji nie damy rady opanować. Budowa nowego domu i rychła perspektywa zamieszkania w nim też utwierdzały nas w przekonaniu, że w naszej rodzinie musi znaleźć się odpowiedni pies. Taki, który w potrzebie okaże się skuteczny, ale na co dzień będzie naszym ukochanym towarzyszem. Wertowanie książki Evy-Marii Kramer "Rasy psów" doprowadziło nas do zainteresowania się rasą Dogue de Bordeaux. Pies na obrazku wyglądał i groźnie i sympatycznie, jednakże opis tej rasy był bardzo interesujący. Wynikało z niego, że hodowcom udało się niezwykle groźne psy bojowe przekształcić w przemiłą i sympatyczną rasę psów do trzymania w domu, serdecznych przyjaciół człowieka, statecznych i opiekuńczych. Psy te nie straciły nic ze swej siły i odwagi, zyskały dodatkowo zrównoważony charakter, spokój i rozwagę, bezgraniczne oddanie dla domowników i przyjazną pobłażliwość dla innych zwierząt.
Intuicyjnie wyczuwając, że znaleźliśmy to, czego szukamy, zaopatrzyliśmy się w książkę Elżbiety Wyszyńskiej "Dogue de Bordeaux" i kasetę video z nagraniem z hodowli Coloss Anny Chlebek. Z książki dowiedzieliśmy się o przeszłości Bordoga, bardzo znamienne było w niej zdanie, że "nie ma może drugiego psa, który by miał tak rycerską, krwawą, sławną, a zarazem przeklinaną przeszłość...". Bordogi ochraniały karawany kupców, chodziły na wojnę, łapały przestępców, walczyły na ringach z bykami, lwami i niedźwiedziami, doglądały stad bydła, polowały na grubego zwierza. Według średniowiecznego zapisu pies tej rasy potrafił trzymać zdobycz mocniej niż trzy charty. Z czasem jego instynkt łowcy i zabójcy starano się przekształcić w instynkt obrońcy i stróża. Równie groźnego, lecz mniej agresywnego. Dzisiejsi potomkowie średniowiecznych Bordogów zachowali męstwo i zdecydowanie, pozbyli się za to złości i napastliwości. Psy te bez obawy można wprowadzać tak między ludzi, jak i inne zwierzęta. Potrafią zachować się w sytuacjach normalnych, potrafią też zareagować na prawdziwe niebezpieczeństwa. Ich największą zaletą jest umiejętność bezbłędnego odróżniania niebezpieczeństwa pozornego od faktycznego.
Wyposażeni w taką wiedzę zdecydowaliśmy, że kolejnym członkiem naszej rodziny będzie właśnie Bordog. Poszukiwania w Internecie i liczne rozmowy telefoniczne zaprowadziły nas do hodowli Coloss, prowadzonej od 1995 roku przez Panią Annę Chlebek. Z niejaką niepewnością i obawą wybraliśmy się odwiedzić utytułowane Colossy, prawie zdecydowani na zakup Bordoga-juniora. Jednak kiedy weszliśmy do domu Państwa Chlebków i obstąpiły nas 3 czy 4 rude olbrzymy, mieliśmy nogi jak z waty - przypomniały nam się opowieści o walecznej przeszłości osobników tej rasy. Nie miały one jednak żadnych złych zamiarów. Wymagały tylko, aby z każdym z nich się przywitać. Skoro Pani wpuściła gości do domu, to są to również ich goście. Tyle, że przybysze muszą wykazać się odpowiednią kurtuazją wobec wszystkich domowników, nie tylko tych "ludzkich".
Na kanapie spała ruda kuleczka, był to nasz Olaf. Spotkanie z nim pozbawiło nas jakichkolwiek wątpliwości - to było TO! Kuleczka okazała się wyjątkowo spokojna i uległa. Nie chciała nawet skorzystać z postoju auta podczas podróży. Podstępnie swoje potrzeby zamierzała załatwić już w nowym miejscu. Tak też zrobiła i ten scenariusz powielała jeszcze przez kilka tygodni. Dziś, z perspektywy czasu twierdzimy, że warto było biegać po mieszkaniu z gazetami i mopem. Bordożek okazał się niezwykle pojętnym pieskiem, choć nieco przekornym. Zakochaliśmy się w nim, a on pokochał nas. Dziś ponad 60-kilogramowy olbrzym nadal zachowuje się jak małe dziecko, a my cieszymy się z tego. Choć czasami ma "zaniki słuchu", zrzucamy to na karb specyfiki tej rasy. Wiemy dobrze, że Bordogi lubią dominować. Próbujemy nie pozwolić Olafowi na zawładnięcie naszym życiem, jednak nie zdołaliśmy powstrzymać go przed zawładnięciem naszymi sercami. Niech tak zostanie - naprawdę WARTO!
Nic innego już nie dopiszę, to cała geneza naszej bordożej przygody, która przerodziła się w jedno z najważniejszych wydarzeń w naszym życiu.
Zobaczcie:
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|